Trawiasta polana dobra do ujeżdzania.

Milki

*dziewczyna przyszła z Dżiną na polankę i podpieła jej pod kantar lążę*

Dżina

spojżałam na dziewczynę

Milki

-No masz biegać wokół mnie...A zresztą co ja Ci tłumaczę-zaśmiała się-no ruszaj-cmoknęła na nią.

Dżina

* ruszyłam , przebiegłam jedno kółko i stanełam dęba szarpiąc głową, gdyby nie to że jestem arebem z charakteru można by wywnioskować że tak naprawde jestem mustangiem *

Milki

-Dżina! Spokój! -powiedziawszy to pociągnęła lekko za ląże i cmoknęła na nią.

Dżina

*szarpałam sie jeszcze bardziej bo kantar rozcioł mi skurę na pysku *

Milki

-O cholera!*Puściła ląże i podbiegła do klaczy*Przepraszam kochana*spuściła oczy*zachowywałam się jak idiotka*Lekko pogłaskała ją po pysku i zaczęła obmywać rankę wodą utlenioną*

Dżina

*stanełam dęba i odgalopowałam od dziewczyny

Milki

-Dżina! Stój zaczekaj...Przepraszam...Ja*spuściła głowę*Jeśli wolisz być wolna to idź. Nie zachowałam się lepiej od twoich poprzednich właścicieli*odwróciła się i zaczęła odchodzić*

Charles

Obserwował wszystko zza ogrodzenia, chciał podejść, ale to w koncu był koń Milki.

Milki

Nei chciała jej zmuszać do zostania za wszelką cenę choć ją pokochała nie mogła jej do tego zmusić. Dżina choć piękna i kochana była wolno od zawsze. Milki nie mogła tego zmnienić bez chęci konia...

Dżina

podeszłam do dziewzyny i szłam za nią krok w krok

Milki

*dziewczyna przytuliła się do swej klaczy*wesz co? Jesteś najlepszym koniem jakiego miałam!

Dżina

*z pyska lała mi się krew lecz pozwoliłam się dotykać pomimo wielkiego bólu *

Milki

*dziewczyna zaraz pobiegła po wodę i banadaż. Obmyła rankę i złożyła bandaż przykalejając szerokim plastrem do pyszczke konia.*Nie będę Cię już więcej męczyć. Jak chcesz możemy wracać do stadniny. Lub zostawię Cię na pastwisku...