Trawiasta polana dobra do ujeżdzania.

Dżina

*spojżałam prosto w oczy dziewczyny i nagle runełam na ziemię *

Milki

Dżina!*podniegła do klaczy*Jezu!Niech mi ktoś pomoże! Błagam*po jej policzkach zaczęły płynąć łzy!Boże Co Ci jest?! Dżina!*rozejrzała się wokoło i pobiegła w stornę "centrum zdrowia koni".*

Dżina

*kantar przecioł tak zkórę że dotał się do dróg oddechowych, każdy oddech zadawał przerażający ból, oddychałam płytko i szybko *

Milki

*przybiegła spowrotem*To nie możliwe, że przez lekkie pociągniecie aż tak ją zraniłam! Boże to moja wina*po policzkach płynęły jej łzy*a w klinice nikogo nie ma!*przecięła kantar i zdjęła go błyskawicznie*Dżina błagam! Przepraszam to moja wina! Co ja zrobiłam*rospłakała się na dobre*

Dżina

*podniosłam głowę *

Milki

Nie nie wyśilaj się leż! Zaraz pownien ktoś przyjść!

Charles

Przeskoczył przez ogrodzenie. - Dżina! - zawołał zdławionym głosem.

Milki

Charles pomusz mi! Nie wiem co jej jest*po policzkach zaczeły płynąć jej nowe łzy*

Dżina

*spojżałam na chłopaka biegnącego w moją stronę nagle poderwałam się do góry i stanełam naprzeciw niego *

Milki

*odskoczyła od niej i wstała*Dżina o co chodzi?

Dżina

*nie chciałam pokazać że jestem słaba*

Milki

Dżina spokojnie nie bój się! To wszystko moja wina! Zaraz ktoś tu przyjdzie! Obiecuje nie męcz się!

Dżina

*wziełam do pyska kantar i podałam go dziewczynie aby mi go założyła *

Milki

Co?Nie będzie to zbyt męczoące dla ciebie? Zaraz ktoś pownien przyjść*lecz założyła jej delikatnie kantar*

Dżina

* schyliłam się tak aby mogła na mnie wsiąść , chciałam zapomnieć o bólu *