Dom Konstancji (;

Constantine

Mój dom, odziedziczony, naturalnie. Część udostępniona zwiedzjacym a inna część jest moimi własnymi pokojami, w których mieszkam.

Charles

Stanął przed chatą - Łał - powiedział rozglądając się xD. Zapukał.

Hillary

*zapukała*

Constantine

Drzwi otworzył nie kto inny niż lokaj.
-Panna Konstancja się przebiera - dziwne, myślisz, nie pyta o nic. Zaprowadził Was do salonu. W tym czasie Constantine buszowała w szafie. Kiedy w końcu zeszła na dół zatrzymała się na chwilę ze zdumienia i parsknęła śmiechem.
- Michael - powiedziała ze zwodniczo słodkim uśmiechem - To nie jest ani Linda, ani Jack - dziewczyna podeszła do swoich gości lekkim krokiem. - Wybaczcie, oczekiwałam przyjaciół. Stąd to zdziwienie. - spojrzała na nich z ciekawością i podała dłoń
- Jestem Konstancja.

Milki

*zapukała do drzwi rozglądając się po wielkim domu*

Constantine

Lokaj otworzył równiez.
- Panno Konstancjo - zawahał się chwilę...
- tak, tak - machnęła ręką. - wpuść ją, niech nie marznie na dworze.
- Napijecie się czegoś ? - spytała swoich gości.

Milki

Cześć-rzekła lekko zakłopotana rozglądając się po domu-jeśli mogłabym to coli...

Constantine

Roześmiała się.
- Dziewczyno, nie krępuj się tak ! - klasnęła w dłonie i pobiegła do kuchni w podskokach. Chwilę później wróciła z tacką, na której stała szklanka z colą. Odgarnęła włosy z czoła i uśmiechnęła się.
- No co ? Służba ma dziś wychodne. Dzień bez zwiedzających - odetchnęła z ulgą - Tylko Michael został. - podała Milki colę i szklankę. Wskazała jej gestem miejsce wkoło stołu, gdzie mogłaby usiąść.

Milki

-Dzięki-powiedziała z uśmiechem i usiadła za stołem-często masz tu zwiedzających?

Charles

Rozejrzał się po dom

Constantine

Uśmiechnęła się.
- Codziennie - powiedziała - wystarczajaco często, na szczęście, bym nie musiała głodować. Ani ja, ano osoby tu mieszkające ze mną - puściła jej oko i odchrząknęła taktownie chcąc zwrócić uwagę Charlsa.
- Przepraszam, może się czegoś napijesz... ? - spytała delikatnie sugerując, że wciąż się nie przedstawił.

Milki

*uśmiechnęła się i popiła łyk coli*
A ty mieszkasz...? Gdzieś na górze pewnie*uśmiech*

Charles

Odwrócił głowę od jakiegoś obrazu. - Hmm.. nie dzięki. Jestem Charles ;] - podał jej dłoń

Constantine

- Miło mi - uścisnęła jego dłoń lekko, aczkolwiek stanowczo.
Skinęła potwierdzająco głową do Milki.
- W przeciwległej do odwiedzanej części pałacu. Większy spokój. Choć czasami się pokręce, posłucham co ludzie mówią. Dzięki temu wiemy co i jak zmienić. - Konstancja usiadła w fotelu po 'turecku'.

Milki

-No tak...A ten dom rodzice kupili?